In Flagranti - Peja Slums Attack
Tak kurwa ciągle kurwa pytania jakieś kurwa
Jazdy chuj nie wiadomo kurwa o co chodzi tej
Kurwa sprawdzanie kurwa telefonu
Kto kurwa napisał kurwa kto dzwonił kurwa
Gdzie byłeś i w ogóle nie wiem chuj w dupę kurwa
Raz dwa raz raz raz dwa o tym jak rychu w chuja gra
Przejebana sprawa posłuchaj
Ty znów zaczynasz jesteś dobra dziewczyna
Bądź ze mną szczera przecież jesteś jedyna
Ty znów rozkminiasz mówisz nie twoja wina
Za znajomość z inną bez przerwy obwiniasz
Ja czuje się jak bila która wciąż się odbija
Zupełnie niespodziewanie nie wie w który dół się wbija
I moment chwila zwariować tak można
Zazdrość ci nie obca twój facet czarna owca
Z miną pechowca przyłapany na kłamstwie
Odpowiem gniewem to zachowanie chamskie
Postąpić nierozważnie znów z tobą się drażnię
Że jestem kobieciarzem to stwierdzenie odważne
Lecz czy trafne kochana to lekkie nadużycie
Nazywać mnie tak skrycie prowadzić podwójne życie
Już to przeżyłem smak gorzkiej konsekwencji
Ja nie mam pretensji to ciebie za własne błędy
Nie droga tędy pytasz ile to trwa
Coś jak menaże tła zdecydować się czas
Decyzja już podjęta kiedy w końcu zrozumiesz
Że zagrałem vabank inaczej żyć nie umiem
Jak rasowy hazardzista do innych zachować dystans
Dusza nieczysta taki zawód artysta
W cenie płace trzysta tylko z życia korzystam
Chcesz to dalej mnie obwiniaj mów o mnie świnia
Nie moja wina że takim mnie widzisz
Nie byłem aniołem chciałaś o wszystkim wiedzieć
No i wiesz mówi wesz już się boisz zaufać
Brudne myśli modlitwą proszę nie chce nisko upaść
Pretensje gorzkie żale te bale skandale
Że w chuja wale nagrywam nielegale
Z miną przestępcy przyłapany in flagranti
I do tego daleko uwierz nie masz gwarancji
Umysł otwarty nie chce stracić kontroli
Zdrada to boli całe życie pierdoli
Wyżyć się do woli za jaką cenę pytam
Ja chce by w moim życiu była jedna kobieta
To drugi etap już się robię czerwony
Na pewno kłamie bo słabo napalony
Pewnie ma inną w tym klubie na nią kiwnął
Jego ryj to przynęta ty dziewczyno naiwno
Ja chce by było dobrze staramy się owszem
Wole chwile radosne jak przebudzenie na wiosnę
Mówisz z tego wyrosłem to jednak zbyt proste
Nie wierzysz mi poszłem doszłem
Chcesz mnie obwąchać
Jak suka wącha psaw twych oczach rozpacz
Chcesz po mnie poznać że tam jednak coś zaszło
Nie wiesz z kim gdzie i jak to
To brakujące hasło tej jebanej krzyżówki już zdążyłem się wkurwić
Kto jest kto rozwiązanie miłosnej łamigłówki
Tak robią półgłówki czy ja postradałem rozum
Zazdrość na pozór to straszna rzecz zrozum
Zbyt miły dla innych wzór czarujący
Chlapnąłem coś niechcący z kumplami w towarzystwie
A pamiętasz jak tam wiem słyszały wszystkie
Wiem zajebiste wzrokiem wodzą za mną
Widzą co chcą widzieć i to nie jest ryszardo
Wciąż myślę czy warto czym jest miłość na prawdę
Uprawiać monogamię czy ostrą pornografię
Wiesz że potrafię nie przeczę skurwiel ze mnie
Już nie chce twych łez obiecałem nie odejdę
Pretensje gorzkie żale te bale skandale
Że w chuja wale nagrywam nielegale
Z miną przestępcy przyłapany in flagranti
I do tego daleko uwierz nie masz gwarancji
Umysł otwarty nie chce stracić kontroli
Zdrada to boli całe życie pierdoli wyżyć się do woli
Za jaką cenę pytam ja chce by
W moim życiu była jedna kobieta
W rzeczywistości żyj żyjesz mówisz to przekleństwo
Prawda przyjdzie sama przyjdzie sama
W rzeczywistości żyj żyjesz mówisz to przekleństwo
Prawda przyjdzie sama przyjdzie sama